Czas na Szwecję!
Lasy, jeziora, zwierzęta, dobre drogi, czerwone domy, ład i porządek. Tak w skrócie widzę Szwecję. Macie coś do dodania?
Jako środek transportu wybraliśmy prom Stena Line, płynący z Gdyni do Karlskrony. Dziesięciogodzinny rejs upłynął w szybkim tempie: z lekką nutką hazardu, jednak w głównej mierze w przytulnej kajucie. Wzburzone morze mocno kołysało promem, ale na szczęście suchą stopą mogliśmy stanąć na szwedzkiej ziemi. Pierwszym obrazem, który ukazał się naszym oczom było kamieniste wybrzeże z czerwonymi, drewnianymi domami.
Poruszając się drogami w głąb kraju można było zaobserwować głównie lasy, zza których prześwitywał błękit tamtejszych jezior. Mnie przede wszystkim urzekły bijąca zewsząd spokój i czystość.
Wyprawę do Szwecji połączyliśmy z małymi pracami. Zbiory runa leśnego i malowanie domów to prosty, choć nie do końca łatwy sposób na zarobek. Do tego noclegi na dziko w tamtejszych lasach, bądź nad jeziorami i mamy małą szkołę życia.
Na drogę powrotną wybraliśmy trasę lądową. Niefortunnie wyjechaliśmy nocą, uniknęliśmy dzięki temu ruchu, ale niewiele widzieliśmy wracając. Muszę przyznać, że najlepsze wrażenie robi Öresundsbron, prawie 8 km most łączący Malmo z Kopenhagą. Czuć adrenalinę przejeżdżając część pod wodą. Trasa przez Danię i Niemcy to już tylko przyjemność dla osób lubiących jazdę samochodem.
To tylko 300 km, więc może warto
się zdecydować na małą przygodę?
się zdecydować na małą przygodę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz